Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku,
zmień ustawienia swojej przeglądarki. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności.

Spoiwem silnego społeczeństwa są wspólne wartości

Małgorzata Pawlaczek, 2013-10-29
Spoiwem silnego społeczeństwa są wspólne wartości
Z Markiem Woronem, Kanclerzem Loży Dolnośląskiej Business Center Club o tożsamości społeczeństw w świecie ogarniętym kryzysem, a także przedsiębiorczości akademickiej i perspektywach dla polskiej gospodarki rozmawia Małgorzata Pawlaczek.

Sytuacja gospodarcza na świecie nie napawa optymizmem. Możemy obawiać się zrealizowania greckiego i hiszpańskiego scenariusza w Polsce?
Obydwa te południowe kraje są do siebie podobne. To co stało się w Grecji musi też, ze względu na skorodowany system bankowy i złe aktywa, stać się w Hiszpanii. Sytuacja wygląda lepiej w tych państwach, w których istnieje spajający społeczeństwo system wartości. Nadmierna konsumpcja oraz – powołując się na przykład państw, o których rozmawiamy – przedkładanie sjesty nad pracę na pewno nie jest tym spoiwem. Tego rodzaju symptomy dostrzec można również w Chinach, gdzie moim zdaniem, powoli postępuje erozja tego co spowodowało „tygrysi skok” (etosu pracy, prymat sukcesu zbiorowego nad materialną samorealizacją etc). Pragnienie indywidualnego bogacenia rozlewa się nawet w systemie autorytarnym. Asymilacja tzw. zachodniego stylu życia musi się odbić na cechach integrujących wspólnotę  co pewnie odbije się na tempie dalszego wzrostu chińskiego kolosa.

Można mówić o istnieniu systemu wartości spajającego Polaków? Obserwacja zarówno sceny politycznej, jak i społeczeństwa przeczy pozytywnej dla nas diagnozie.
Polacy jako Naród mają świadomość i są przywiązani do swojej historii i obszaru. Ale społeczeństwu brakuje spoiwa, poszczególne warstwy i grupy społeczne nie widzą wspólnych interesów.   Na swój użytek tłumaczę zainteresowanie nawet niedorzecznymi czasem ofertami liderów politycznych pozytywnie, widząc w tym poszukiwanie wartości lub recepty na życie,  co jest lepsze od bierności i apatii. To też przecież łączy  a na dojrzałość poglądów zawsze jest nadzieja.  Dla społeczeństwa, jak już wspomniałem, nie ma nic gorszego niż brak współdziałania, nieformalnych relacji i poczucia przynależności.

Żyjemy jednak w coraz silniej zatomizowanym społeczeństwie, jak więc to pogodzić?
Dobra wspólnego poszukiwali już starożytni myśliciele. Nie można wartości upatrywać w działaniu dotyczącym wyłącznie jednostki, ponieważ zaczyna wówczas dominować chęć brania, posiadania, konsumowania. Konsumpcjonizm to postrzeganie siebie przez pryzmat mieć, zamiast być. A powinno stawiać się na to, że jestem. Skoro jestem, to rodzi się pytanie po co jestem? Dla samego siebie? Trywialne i miałkie. Jestem po to, by swoje talenty spożytkować dla dobra ogółu, w tym również siebie. 

Wartości istotne są także w biznesie?
Prowadzenie działalności gospodarczej nie musi i nie powinno rozmijać się z reprezentowaniem przez firmę, przedsiębiorcę wartości, zresztą dużo mówi się ostatnio choćby o społecznej odpowiedzialności biznesu. Co więcej właśnie kierunek biznesowych zainteresowań przedsiębiorstwa może stanowić dla społeczeństwa tę korzyść, o której wcześniej mówiłem.

Sądzi Pan, że taki tok rozumowania dotyczy także firm sektora MŚP, które jednak chyba najczęściej skupiają się na codziennej, nie zawsze skutecznej walce o przetrwanie?
Minister Janusz Piechociński powiedział kiedyś, że należy zrobić co tylko możliwe, by co drugi młody człowiek założył kiedyś własne przedsiębiorstwo. Media trochę złośliwie potraktowały tę wypowiedź, sugerując, że nie będzie komu pracować, jeśli wszyscy będą szefami. Ale zdaniem osób zrzeszonych w organizacji, którą reprezentuję, każdy, kto dostrzega w sobie tego rodzaju umiejętności i widzi sprzyjające okoliczności powinien z takiej możliwości skorzystać. Likwidując bariery dla pracodawców i przedsiębiorców, o których od lat mówimy, wywołując nawet swoistą modę na prowadzenie własnego biznesu, możemy przywrócić sens działalności zawodowej i wyrwać z marazmu młodych ludzi bezskutecznie poszukujących pracy marzeń. Proszę spojrzeć na to zagadnienie z jeszcze jednego punktu widzenia, co jest właściwą odpowiedzią na Pani pytanie. Jeśli firmy zakładać będą ludzie wykształceni, po studiach, a może i naukowcy, wówczas zdecydowanie wzrośnie potencjał intelektualny wśród przedsiębiorstw sektora mikro i małych. A to z kolei oznacza niespotykany kapitał zarówno wiedzy, jak i pomysłów, którego bardzo obecnie brakuje wśród tych przedsiębiorców. To jest słabo „dointelektualizowany” segment.

Co dokładnie ma Pan na myśli mówiąc o „niedointelektualizowaniu” sektora MŚP?
Bolączką przedsiębiorstw mikro i małych jest słaba wiedza o zarządzaniu, w tym wykluczenie cyfrowe, ale rozumiane jako niekorzystanie z narzędzi informatycznych, pomocnych w zarządzaniu procesami, informacją i wiedzą w firmie. Pozwalających też bardzo szybko przeanalizować dane rynkowe i błyskawicznie uczynić z wniosków użytek. Nie ma świadomości, że informacja, właściwie zestawione dane pozwalają na zwiększenie przewagi konkurencyjnej i nadążenie za najlepszymi. Szczególnie zagraniczne firmy sektora MŚP, które lokują u nas swoją działalność, będą stanowiły rosnącą konkurencję. Jest ich w Polsce coraz więcej, przychodzą w ślad za koncernami ze swoich państw i na chwilę obecną są niedoścignione, ponieważ funkcjonują na o wiele wyższym poziomie od naszych firm.

W jaki sposób można w tym zakresie wesprzeć naszych przedsiębiorców sektora MŚP?
Nie wspominając o nadrzędnych aspektach podatkowych , zasugeruję odpowiednio zakreślone programy wsparcia. Przygotowujemy się już przecież do kolejnej edycji Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020. Dla przykładu jako BCC postulujemy, aby środki finansowe na te osie, które dotyczą wsparcia dla przedsiębiorstw w zakresie choćby IT nie były kierowane na zakładanie kolejnych sklepów internetowych, bo to już było, czy też na tworzenie kolejnych stron, bo to także już było. Przedsiębiorcy już wiedzą, że to ważne, wiedzą, jak to zrobić. Teraz trzeba wspierać możliwość edukowania przedsiębiorców MŚP w zakresie dedykowanych narzędzi funkcjonujących na rynku, które nie są wykorzystywane z braku wiedzy i umiejętności. 

Przeszkodą jest chyba także cena tych narzędzi?
Dlatego potrzebne jest w tym zakresie wsparcie. Jesteśmy przekonani, że w perspektywie kilkuletniej są to inwestycje, które zwrócą się gospodarce, a bardzo szybko zaowocują przedsiębiorcom, także w bieżących oszczędnościach. Nie będą siedzieć do 21:00 w biurze, gdy powinni zakończyć pracę o 17:00, by mieć czas dla siebie, na refleksję, edukację. Małemu i mikro przedsiębiorcy najwięcej czasu pochłania żmudne brnięcie przez „papierologię” i dochodzenie do danych, zestawianie ich. Biurokratyczny balast jest zdecydowanie zbyt dużym obciążeniem.

Rozwiązania systemowe stosowane od lat na zachodzie są zdumiewająco proste, więc dlaczego nie można ich u nas wprowadzić?
Od lat, jako środowisko, to postulujemy. Podobnie jak o tworzenie możliwie najkorzystniejszego klimatu dla przedsiębiorczości akademickiej. Widzimy pierwsze efekty, bo powstają i rozwijają się  już przecież strat-upy. Krzysztof Kurzydłowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju mówił na lipcowym spotkaniu Dolnośląskiej Rady Przedsiębiorczości i Nauki o przygotowywanym pakiecie ustaw, w którym uwzględniono m.in. tzw. „przywilej profesorski”. Na jego podstawie kadra akademicka ma móc faktycznie korzystać z własności intelektualnej wypracowanej w macierzystej uczelni. Chodzi o to, by proces przekazywania praw był uproszczony, a nie tak, jak jest obecnie, karkołomny i właściwie niemożliwy. Liczę też na to, że uczelnie coraz częściej będą zakładać spółki celowe, może początkowo, nie zawsze radząc sobie pierwszorzędnie z zadaniami menedżerskim. Ale po pierwsze w miarę upływu czasu zdobywać będą doświadczenie, a po drugie do tych przedsiębiorstw zapewne dołączać będą sprawni menedżerowie z biznesu.

Stawia Pan na start-upy?
Start-upy przyczynią się, jestem o tym przekonany, do pojawienia się wysoko wykwalifikowanej, wykształconej i doświadczonej kadry menedżerskiej. Będziemy atrakcyjnym miejscem dla utalentowanych praktyków biznesu, którzy tutaj będą chcieli rozwijać takie rokujące, perspektywiczne przedsiębiorstwo. Mając wybór, a zarazem taki potencjał intelektualny zamiast dużej firmy postawmy na 10 małych, rodzimych, które nie tylko zapewnią zatrudnienie na nie mniejszym poziomie, ale jeszcze płacić będą podatki do naszego budżetu. A co najważniejsze pozwolą na zarabianiu na wiedzy i wynalazkach ludziom i Państwu Polskiemu. Będziemy jak Czesi, którym od lat płyną pieniądze za wynalezienie żelowych soczewek.

Uważa Pan, że to skuteczne rozwiązanie na trudne czasy spowolnienia gospodarczego?
To jest ścieżka prowadząca do wypracowania, a właściwie wymuszenia nowej strategii dla polskiej gospodarki. Bo ona jest tworzona od lat według tych samych wzorców, które słabo się sprawdzają. Natomiast jeśli wywołamy zjawiska oddolne, uruchamiając zarazem udogodnienia legislacyjne, ułatwiające podejmowanie takiej działalności, wówczas trudno będzie nie ująć tej części aktywności gospodarczej w strategii na następne lata.
Oceń artykuł:
0
0