Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku,
zmień ustawienia swojej przeglądarki. Dowiedz się więcej o naszej polityce prywatności.

Zmieniać to, co złe

Małgorzata Pawlaczek, 2015-06-22
Zmieniać to, co złe
Rafał Czepil, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Wrocławia
Z Rafałem Czepilem, wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Wrocławia rozmawia Małgorzata Pawlaczek.

Jakie są ustawowe zadania rady miasta?
Mówiąc urzędowo, kompetencje i zadania rady miasta zostały określone w Ustawie o Samorządzie Gminnym z 8 marca 1990 roku. Właśnie obchodziliśmy w ostatnich tygodniach święto samorządu, to już 25 lat od reformy i zmian ustrojowych! Największą popularnością cieszyły się spotkania z mieszkańcami. Ludzie przychodzili i rozmawiali z nami, samorządowcami. Nie zawsze miło, wiele jest tu zawiedzionych nadziei, wiele marzeń o zmianie. Rozmów nie było końca…

Mieszkańcy wiedzą, jakie są najważniejsze zadania rady miasta, a więc uchwalanie budżetu, rozpatrywanie sprawozdania z wykonania budżetu oraz podejmowanie uchwał w sprawie udzielania absolutorium prezydentowi miasta. Ale oczekują zdecydowanie większego zbliżenia do ich codziennych problemów.

Ustawa z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym określa prawa i obowiązki radnego. Czy istnieje również dokument, w którym zdefiniowana jest jego rola?
Nie ma osobnego dokumentu, który określa czy opisuje zadania jakie powinien realizować radny. Bo to jest właśnie opisane i wprost wynika z ustawy. Gdzie choćby artykuł 23 bardzo dokładnie precyzuje istotę działania w samorządzie. Mówi on, że „Radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej gminy”. Natomiast artykuł 24 doprecyzowuje, jak powinna wyglądać praca radnego na rzecz lokalnej społeczności: „Radny jest obowiązany brać udział w pracach rady gminy i jej komisji oraz innych instytucji samorządowych, do których został wybrany lub desygnowany”. Oba te artykuły bardzo dokładnie określają istotę pracy radnego w samorządzie.

Jak pan postrzega swoją rolę, jako radnego miasta i wiceprzewodniczącego rady miasta?
To już moja trzecia kadencja na stanowisku radnego, w międzyczasie byłem wybierany także do Rady Osiedla Nadodrze. Mówiąc górnolotnie, moja działalność samorządowa i społeczna to zwyczajna służba dla Wrocławia i jego mieszkańców. Wielką satysfakcję sprawia mi obserwowanie jej efektów, choćby na wspomnianym Nadodrzu. Tam się urodziłem, działałem w radzie osiedla, w ostatnich latach w tej części miasta odbywa się prawdziwa rewitalizacja.

Wiele zostało zrobione, ale jeszcze sporo pracy przed nami. Jako Wiceprzewodniczący Rady Miasta staram się współpracować ze wszystkimi środowiskami, które formalnie funkcjonują w Radzie Miasta i wsłuchiwać w głosy tych, którzy działają na rzecz dobrych zmian dla miasta. Jestem człowiekiem kompromisu i dialogu, więc jakoś się to wszystko udaje pogodzić.

Czy dokonałby pan uzupełnień w ustawowych uregulowaniach dotyczących zadań radnego? Jeśli tak, jakich?
Gmina Wrocław to bardzo duży organizm, z wielkim budżetem, z kilkuset tysiącami mieszkańców (około 600 tysięcy) oraz wieloma problemami. Tymi w skali makro, jak bardzo duże zadłużenie oraz mnóstwem drobnych problemów, dotyczących indywidualnych osób. To niekiedy są prawdziwe „sprawy życia i śmierci”, kwestie poważne, nierzadko na styku kontaktów obywatel-aparat urzędniczy. Często próby pomocy kolidują z czasem pracy samego radnego. Może zatem warto się zastanowić, czy przy tak dużych gminach (np. powyżej 500 tys. mieszkańców) nie należałoby wprowadzić, tak jak jest w przypadku sejmu, instytucji „radnego na etacie”. Tak aby na czas kadencji mógł podjąć decyzję o zawieszeniu pracy zawodowej i być dostępnym dla mieszkańców na pełen etat czyli przez osiem godzin dziennie, pięć dni w tygodniu.

Jest pan zdania, że rada miejska powinna sprawować również władzę wykonawczą. Jak takie uprawnienia wpłynęłyby na podejmowanie decyzji dotyczących miasta?
Rada wybrana w bezpośrednich wyborach przez mieszkańców ma silny mandat, co jednak nie odzwierciedla się w jej kompetencjach. Powinna mieć możliwość wpływu na wykonywanie ustalonego przez tę radę porządku w ramach uchwał. Może być z powodzeniem czymś w rodzaju rozszerzonego zarządu miasta lub przynajmniej swoistej rady nadzorczej nad celami wytyczonymi przez radnych.

Podam konkretny przykład: gdy uchwała radnych obliguje władze miasta do wykonania jakiegoś zadania to nie jest dobrze, że w połowie roku budżetowego np. głosami rządzącej koalicji wnosi się poprawki do chwalonego budżetu i rezygnuje z budowy choćby małego boiska szkolnego. Radny powinien mieć szansę – nawet jeśli jest w opozycji – by doprowadzić i przypilnować wcześniej obiecanej inwestycji. I nie chodzi tu o pieniądze, ale o poważne traktowanie mieszkańców.

W jaki sposób obecne uregulowania, dotyczące roli zarówno prezydenta, jak i rady miasta, wpływają na zarządzanie Wrocławiem?
Prezydent ma zbyt dużo swobody finansowej, personalnej i organizacyjnej. Rządzi oczywiście zwycięzca, czyli właśnie prezydent wybrany w bezpośrednich wyborach, lecz nie jest dobrze, że radni nie mogą się dowiedzieć, jaki jest stan gminnych spółek. Mieszkańcy, których reprezentują radni, też nie mają takich możliwości – to niedemokratyczne, sprzeczne z zasadą jawności i po prostu niedzisiejsze. To trzeba zmienić i w ramach informacji publicznej ujawniać. Nie chodzi o osobiste dochody poszczególnych decydentów, ale bardziej o to, w jaki sposób wydawane są przez nich publiczne pieniądze, pochodzące przecież z naszych podatków.

Jak ocenia pan współpracę między prezydentem Rafałem Dutkiewiczem a Radą Miejską?
Jeśli ktokolwiek spojrzy na współpracę prezydenta i rady miasta z boku, to może mu się wydawać, że jest to dobra współpraca. Ale nic bardziej mylnego. Na samym początku obecnej kadencji 2014-2018, ludzie Dutkiewicza pokazali, jak słabo są zainteresowani współpracą ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. A przecież mieliśmy silny mandat społeczny po wyborach. Moja formacja uzyskała 14 mandatów do Rady Miejskiej Wrocławia, na 37 możliwych. Już przy podziale komisji przedstawiciele klubu prezydenta i Platformy Obywatelskiej pokazali, jak zamierzają traktować opozycję. Otrzymaliśmy propozycję objęcia przewodniczenia tylko w dwóch komisjach! W poprzedniej kadencji, przy dwa razy mniejszej liczbie radnych, prowadziliśmy aż trzy komisje. Niech to zestawienie będzie oceną współpracy.

Czy wprowadzona 25 lat temu reforma administracyjna postawiła właściwy i wystarczająco mocny akcent na samorządy? Mają one lokalnie możliwość sprawowania realnej władzy?
Na pewno tak. Samorządy zmieniły Polskę, co nie oznacza, że powinniśmy się zatrzymać na rozwiązaniach sprzed 25 lat. Warto je modernizować, choćby wzorem Szwajcarii sięgać po instytucję powszechnego referendum, jako odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Jak pan ocenia realizację założeń tej reformy w praktyce? Co jeszcze należałoby, kierując się doświadczeniami tego ćwierćwiecza, zmienić, z czego zrezygnować?
Referenda to pierwsza kwestia, a druga to pomysł, by samorządność oddawać niższym szczeblom. W mojej ocenie rady osiedla nie są martwe, ale trzeba odpowiednio skonstruować prawo, by na tym poziomie samorządności mieszkańcy mogli decydować i mieli przede wszystkim poczucie, że mogą coś zrobić.

Co sprawia, że od wielu lat angażuje się pan w życie lokalnej społeczności, pełniąc m.in. funkcję radnego osiedla Nadodrze, a obecnie również wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej?
Od początku mojej obecności w samorządzie traktowałem swoją działalność jako chęć zmiany tego co złe wokół, obok mnie, chciałem pomagać innym w trudnych sprawach, szczególnie w zetknięciu z lokalną władzą. Zawsze lubiłem rozmawiać z ludźmi i mogę skromnie powiedzieć, że chciałbym być jak pudło rezonansowe mieszkańców. Dzięki nim, dzięki wrocławianom jestem Wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Wrocławia w aktualnej kadencji. To dobry moment, abym kolejny raz podziękował za zaufanie i wsparcie.  
Oceń artykuł:
+9
+1